Czytania: Am 7,12-15; Ps 85; Ef 4,1-6; Mk 6,7-13
Już dosyć Apostołowie słyszeli i widzieli co czyni Jezus. Więc nadszedł czas, by pomogli głosić Dobrą Nowinę, by rozpoczęli własną działalność misyjną. Otrzymują więc od Jezusa misję i moc, ale mają iść jak Jezus- bez zapasu żywności, dodatkowej odzieży, czy pieniędzy. Jedynie z laską w ręku, z laską pasterza, do podparcia się- nie do obrony. Obroni ich moc prawdy głoszonej. Tylko muszą głosić odważnie i głosić tam, gdzie zechcą ich słuchać, bo słuchanie prowadzi do nawrócenia. Pan Bóg, tam gdzie chodzi o wielkie wartości, przemawia w sposób drastyczny — strząsanie prochu z nóg jest taką twardą mową. Kiedyś może się okazać, że niestrząśnięty proch z nóg posłańców będzie świadczył przeciw nim, iż źle wykonali zadanie. Ci, którzy nie skorzystali z daru Bożego w godzinie łaski, obciążą posłańców odpowiedzialnością za to, iż nie uświadomili im, o jak wielki dar chodzi. Jezusowi w tym konkretnym nakazie chodzi również o to, by w serce posłańca nie dostało się nic z tego, co należy do świata człowieka zamkniętego na łaskę. Strząśnięcie prochu z nóg ma być znakiem takiej właśnie postawy. Posłaniec przez to wyznaje: „ja nie mam z tobą nic wspólnego. Oczyszczam się nawet z twego prochu”.