słowo do Słowa

Czytania: Iz 66,10-14c; Ps 66; Ga 6,14-18; Łk 10,1-12.17-20

Podobnie jak kiedyś, tak i dziś, Jezus powołuje, wyznacza i posyła uczniów, aby głosili Dobrą Nowinę. Wielkie jest Jego zaufanie, skoro przekazuje taką odpowiedzialność słabym ludziom. Stąd tak ważna jest modlitwa, aby dzieło zapoczątkowane w czasach apostolskich wciąż było kontynuowane.
Wśród powołanych są ludzie różni, co do profesji, inteligencji, wykształcenia, wieku, zawiłych życiorysów, poziomów odwagi i tchórzostwa, temperamentów. Niestety zdarzają się także tacy, którzy sprzeniewierzają się powierzonej im misji. Tylko Bóg wie, dlaczego nie potrafią lub nie chcą stanąć na wysokości zadania. I zamiast głosić to, co Jezus poleca, głoszą to, co ludzie chcą usłyszeć. Swoją postawą jednych gorszą, a innym dostarczają argumentów przeciw własnemu nawróceniu.
Świat potrzebuje pokoju, którego źródłem jest Bóg. Zadaniem zwiastunów Jezusa jest zatem przekazywanie pokoju potrzebującym. Warunkiem jego przyjęcia jest wiara. Ona też tworzy relacje między ludźmi oraz poczucie odpowiedzialności między zwiastunami Ewangelii i jej adresatami.

Czytania: Rdz 27,1-5.15-29; Ps 135; Mt 9,14-17

Można pościć jak uczniowie Jana Chrzciciela naśladując Jego twardy styl życia, Jego pustynny tryb życia.
Można pościć jak faryzeusze na pokaz, chełpiąc się wypełnianiem wymyślonych przez siebie przepisów, chwaląc się silną wolą.
Trzeba jednak pościć jak uczniowie Jezusa, radując się z Jego obecności, ucząc się od Niego służby, modląc się. Pościć jak uczniowie Jezusa to dzielić się własnym niedostatkiem duchowym, z wiarą, że Jezus to uzupełni, z nadzieją na przemianę życia, z miłością do ludzi i Boga.

Czytania: Rdz 23,1-4.19.24,1-8.10.48.59.62.67; Ps 106; Mt 9,9-13

„Pójdź za Mną”
Istotą nawrócenia nie jest zatarcie historii życia ani swoich doświadczeń, ale zaufanie Jezusowi i kroczenie za Nim. To dlatego nawet celnik, synonim kolaboranta i chciwca, może być apostołem niosącym orędzie Dobrej Nowiny, o ile tylko się nawróci. On nie głosi siebie ani swojej mądrości, nie przekonuje, że jest dobrym człowiekiem, ale świadczy o Jezusie. Jego słowa są słowami Jezusa, jego czyny wskazują na dobroć Jezusa, jego doświadczenie to spotkanie z przebaczającym i miłosiernym Jezusem. I tylko ci są zgorszeni takim powołaniem, którzy w Jezusie i w Jego orędziu szukają potwierdzenia własnej wielkości i wyjątkowości.

Czytania: Ef 2,19-22; Ps 117; J 20,24-29

Tomasz nie był obecny, gdy „Jezus stanął pośrodku uczniów”. On nie widział Pana, nie patrzył na Niego – nie wierzył. Stawia swoje warunki, żeby mógł uwierzyć. Jezus odpowiada: „Podnieś palec – zobacz. Podnieś rękę – włóż. Bądź  „wierzącym”. To spotkanie stało się przełomowym momentem w życiu Apostoła. Tomasz zrozumiał, że musi poświęcić całe życie dla Tego, który zmarł i zmartwychwstał. Uwierzył bowiem nie tylko w zmartwychwstanie, uwierzył również w to, że Chrystus jest Bogiem. A jednak mimo tej wiary, w tym radosnym spotkaniu Tomasz usłyszał z ust Chrystusa słowa upomnienia: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Każdego z nas czeka takie spotkanie z Jezusem. Oby On nie musiał wtedy ganić naszej słabej wiary. Zawierzmy świadectwu Tomasza. Skoro jego palec dotknął śladów gwoździ w rękach Mistrza – niech nam to wystarczy. On sprawdził za nas. My możemy skłonić głowę przed zmartwychwstałym Panem i za Tomaszem wyznać :Pan mój i Bóg mój”

Czytania: Rdz 21,5.8-20; Ps 34; Mt 8,28-34

„Wybiegli Mu naprzeciw dwaj opętani”
Dwaj opętani budzili wielki strach wśród mieszkańców krainy Gadareńczyków. Jezus problem rozwiązał. Złe duchy poszły do jeziora wraz z trzodą świń i odtąd mieszkańcy mogli żyć spokojnie. Okazało się, że ta cena była zbyt wielka. Wielu przestraszyło się Chrystusa i postanowili zrezygnować z Jego obecności w ich mieście i w ich życiu. . Choć – jak mówi Ewangelista – całe miasto wyszło Mu na spotkanie, to jednak wcale nie po to, aby Go przyjąć.
Gromadząc się na Eucharystii, pragniemy, by nasze spotkanie z Jezusem nie było tylko pozorne. Z wiarą przyjęta Komunia Święta sprawia, że wspólnie z Nim „szukamy dobra, a nie zła”.

Czytania: Rdz 19,15-29; Ps 26; Mt 8,23-27

„Nagle zerwała się gwałtowna burza na jeziorze”
Nad głowami uczniów zahuczał wiatr, fale niebezpiecznie miotały łodzią
Nerwowo zawołali „nauczycielu giniemy”, poczuli się zagrożeni, opuszczeni
Zrobiło się nerwowo i brakło wiary, obudzili Jezusa i uciszył burzę
Nie wiedzieli, że wokół Jezusa nieustannie wrze burza nienawiści, odrzucenia
Nie rozumieli, że burza nienawiści groźniejsza od tej na jeziorze
zawsze zostanie pokonana słowem Jezusa „Milcz ucisz się”
W ciszy usłyszysz burzę własnego serca i działanie Jezusa

Czytania: Rdz 18,16-33; Ps 103; Mt 8,18-22

„Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć”
Jezus daje do zrozumienia, że tak jak On prowadzi nieustabilizowany tryb życia, tak i Jego uczniowie nie mogą oczekiwać niczego lepszego. Prowadzi on życie pielgrzyma. Nie szuka miejsc, w których mógłby bezpiecznie przebywać, nie jest też pozbawiony codziennych trosk bliskich człowiekowi. Jezus nie ucieka od świata, lecz razem z uczniami wchodzi w świat ze swoim Słowem i zaproszeniem do życia w Jego Królestwie.
Ten jest uczniem Jezusa, który jest gotowy pójść za Nim bez względu na przeszkody, które temu będą towarzyszyć. Jest nim ten, który odpowiada na Jego pragnienia, oczekiwania, potrzeby. Jedną z nich jest przebywanie na osobności, w oddaleniu od innych ludzi. Bez odejścia od innych nie ma możliwości słuchania pragnień Pana i odpowiadania na nie. Pragnienia Jezusa kształtują serce ucznia. Możemy uzyskać dystans do pragnień innych ludzi przez częste zanurzanie, czyli nasłuchiwanie myśli, pragnień, tęsknot Pana.

Czytania: Dz 12,1-11; Ps 34; 2Tm 4,6-9.17-18; Mt 16,13-19

 „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego!”
Wyznanie wiary złożone przez Szymona Piotra w okolicach Cezarei Filipowej powinno stać się naszym codziennym credo. W nim zawiera się sedno chrześcijaństwa, fundament, na którym powinniśmy budować naszą duchowość. To zresztą w odpowiedzi na nie Jezus oznajmił Piotrowi: ty jesteś Skałą. Na tej Skale zbuduję mój Kościół, a potęga piekła go nie zwycięży. Wiara w Jezusa Chrystusa, pełne zaufanie Mu we wszystkim, co nas spotyka, jest fundamentem, bez którego nie ma chrześcijaństwa. Choć jako chrześcijanie zapewne powiemy, że tak właśnie wierzymy, to jednak często pomiędzy deklaracją wiary a jej przeżywaniem istnieje w naszym życiu rozdźwięk. Im szybciej uda się nam go przezwyciężyć, tym szybciej doznamy przemieniającej mocy Jezusa Chrystusa, Syna Bożego.

Czytania: Iz 61,9-11; Ps:1Sm 2,1.4-56-7,8; Łk 2,41-51

„Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział.(…) A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu”.
12 – letni Jezus, jakby nie dostrzegał bólu swoich Rodziców i pełen zdziwienia odpowiada pytaniem na pytanie: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca”? Oni nie zrozumieli tego, co im powiedział. Nie rozumieli, co znaczy dla ich Syna być w tym, co należy do Ojca. Rodzice Jezusa nie rozumieją swojego dziecka, nie rozumieją tego, co rodzi się w Jego sercu: bezwarunkowego oddania się do dyspozycji Ojca, które przewyższa wszystko, nawet ból sprawiony własnym Rodzicom. Drogi Jezusa i Jego Rodziców jakby zaczęły się rozchodzić. I choć poszedł do Nazaretu i był im poddany, to jednak Jego życie było wyłącznym poszukiwaniem woli Ojca, wzrastaniem w Jego obecności, w Jego łasce.
W pamięci Maryi i Józefa to wydarzenie z Jerozolimy zapisało się na zawsze. Przeżycie związane z zaginięciem kogoś bliskiego należy do tych, które pozostawiają ślady na całe życie.

Czytania: Ez 34,11-16; Ps 23; Łk 15,3-7

Bóg w Chrystusie ukazał nam swoje Serce. Objawił nam swoją miłość przez to, że Jego Syn „umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami”. On, Dobry Pasterz, nieustannie szuka swych owiec, pragnąc „zabłąkaną sprowadzić z powrotem, skaleczoną opatrzyć, chorą umocnić”. Nie traci z oczu również mocnej, którą ochrania. Nie rezygnuje z nas, gdy od Niego odchodzimy. Nikt nie jest przez Niego zapomniany, porzucony. Czasem wydaje nam się, że to Boże szukanie się przedłuża, że Bóg mógłby uleczyć nasze rany inaczej i szybciej. Zapominamy, że chodzi o świat miłości, w którym wierność i zdrada, rozkwit i usychanie, pocałunek i zranienie mierzy się inną miarą i wszystko ma właściwy czas, najlepszy, by miłość osiągnęła w nas pełnię.

Loading...