Czytania: Dn 7,13-14; Ps 93; Ap 1,5-8; J 18,33b-37
Widział świat królów wspaniałych
Berła i trony
A mój Król wyszydzony, wyśmiany
W ciernia koronie
Zdobił świat swoich królów z przepychem
Potem odzierał z godności
A mój Król stał się chleba okruchem
By w sercach gościć
Skończyły się królestwa, odmienił świat
Tylko historia zostaje
A mój Król dwa tysiące już lat
Miłość rozdaje
Piłat chciał, żeby Jezus wyglądał żałośnie, aby budził współczucie i litość. Stąd poniżenie przez biczowanie. Żołnierze zabawili się. Jezus pozwala im na poniżanie siebie. Nawet pośród cierpienia objawia się jako Król, pełen godności i dostojeństwa. Ci, którzy go przyoblekali w koronę cierniową i płaszcz purpurowy, nic nie wiedzieli o tym, w jak ważnych wydarzeniach uczestniczą. Nie dostrzegli Boga w umęczonym Człowieku. Innym, patrzącym na Niego z miłością, wygląd zewnętrzny nie stanowił przeszkody, aby zobaczyć w Jezusie Króla i Pana.
Uznać Chrystusa za Króla jest to wyraźne wyznanie wiary i określenie swego stosunku do Boga, opartego na zaufaniu i posłuszeństwie. Akt ten ma bardzo dużą wagę i konsekwencje. Pamiętajmy, że właśnie o to został oskarżony przed Piłatem i skazany Jezus: że uczynił się Królem Żydowskim. Jest to więc wyznanie na wagę życia. Takich słów nie rzuca się na wiatr ani też nie puszcza obojętnie mimo uszu. Niejednokrotnie w dziejach świata, w okresie prześladowań ale i dziś, za takie wyznanie idzie się na śmierć.