Czytania: 2Mch 7,1-2.9-14; Ps 17; 2Tes 2,16-3,5; Lk 20,27-38
Jezus bardzo dużo uwagi w swoim nauczaniu poświęcał zmartwychwstaniu ciał. Przekonywał, że ta prawda nie jest niczym nowym. Wskazywał, że ma ona swoje źródła jeszcze w Starym Testamencie. Powoływał się na Mojżesza, tak bardzo cenionego przez naród Izraela. Chrystus podkreślał, że śmierć nie jest ostatecznym końcem człowieka, że naszym powołaniem jest życie w Bogu tu na ziemi i kiedyś w niebie. Saduceusze wyśmiewali jednak tę prawdę. Argumentowali swoje racje przejaskrawionym przykładem, przekładając ziemskie relacje na rzeczywistość nieba. Jezus wyprowadzał ich z błędu. Przekonywał, że wieczność nie będzie doskonalszą wersją życia na ziemi. Jaka więc będzie? Nie wiemy. To ciągle jest tajemnicą. Skoro Jezus potwierdził tę prawdę, to nie mamy podstaw, by w nią wątpić. Codziennie w Credo powtarzamy: „wierzę w ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny”. Niech nie będą to puste, wyuczone słowa, ale świadoma deklaracja naszej wiary. Życie się nie kończy, ono naprawdę ma piękną kontynuację w wieczności. To, jak ona wygląda jest na razie dla nas zakryte, ale kiedyś owa zasłona zostanie przed nami zdjęta. Zobaczymy wszystko na własne oczy. To będzie wspaniała chwila.