Droga medytacji otwiera się Ogrodem Oliwnym, gdzie Chrystus przeżywa szczególnie dręczące chwile wobec woli Ojca, względem której słabość ciała mogłaby ulec pokusie buntu. Tam Chrystus staje w obliczu wszystkich pokus ludzkości i wobec wszystkich jej grzechów, by powiedzieć Ojcu: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22, 42 i par.). To Jego „tak” odwraca „nie” prarodziców w ogrodzie Eden. A ile miało Go kosztować to przyjęcie woli Ojca, wynika z dalszych tajemnic, w których przez biczowanie, ukoronowanie cierniem, dźwiganie krzyża i śmierć na krzyżu zostaje On wydany na największe poniżenie. Tajemnice bolesne prowadzą wierzącego do ponownego przeżywania śmierci Jezusa, stawania pod krzyżem obok Maryi, by wraz z Nią wnikać w ocean miłości Boga do człowieka i odczuć całą jej odradzającą moc./List Apostolski „Rosarium Virginis Mariae” – Jan Paweł II/
Modlitwa w Ogrójcu
Ileż to razy widzieliśmy, Panie Jezu, jak odchodzisz w ustronie i oddajesz się modlitwie – żarliwej i pełnej ufności. Jakże szczególna jest ta w ogrodzie Getsemani. Jeszcze nie przebrzmiało pełne uwielbienia Hosanna, a Ty znasz cały ogrom cierpienia, męki i poniżenia na które skaże Cię Twój lud. Lęk, krwawy pot, samotność, opuszczenie. Twoi uczniowie, przyjaciele. Jak mogli z Tobą nie czuwać? Dlaczego spali? Więc tak było od początku. Nie tylko my nie potrafimy wytrwać. Kiedy trzeba przyjąć krzyż powtarzamy za Tobą bądź wola Twoja i od razu przypominamy sobie, że i Ty prosiłeś by Ojciec odsunął kielich goryczy.
Biczowanie
„Wtedy Piłat, chcąc zadowolić tłum, uwolnił Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować…”
Każde uderzenie bicza ogromnie boli. W każdym uderzeniu bicza mam swój udział… Ale Ty znosisz to cierpienie i zniósłbyś jeszcze więcej, prawda? Tak, ponieważ kochasz. Swoją miłością obejmujesz każdego człowieka, także tego, który zadaje Ci ból. Kochasz i przebaczasz… Wybaczyłeś swoim oprawcom jeszcze zanim poczułeś na swej skórze pierwsze uderzenie…
Naucz mnie, Panie, tak wybaczać jak Ty.
Cierniem ukoronowanie
„ Uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę…”
Przyodziewają Cię, Jezu, w purpurowy płaszcz. Wkładają na głowę koronę cierniową. Każdy cierń wbija się w skronie, sprawiając Ci wielki ból. W każdym z tych cierni jest mój grzech… Kaci śmieją się, szydzą z Ciebie… Ale Ty nie reagujesz. Zdajesz się patrzeć na mnie. I co widzę w Twych oczach? Miłość… Miłość… Miłość… Każdy z tych cierni naznaczonych moim grzechem jest również przepełniony Twoją miłością… Miłością, której nie braknie dla nikogo…
Naucz mnie, Panie, dostrzegać Ciebie w bliźnich- zwłaszcza w tych pogardzanych, poniewieranych, wyszydzanych…
Dźwiganie krzyża
„A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota”
Bierzesz, Jezu, krzyż i ruszasz w drogę na Kalwarię. Jest Ci ciężko Jednak to nie krzyż ciąży najbardziej. To nie drzewo krzyża wbijające się w barki sprawia Ci największy ból, nawet nie kolejne upadki… To moje grzechy, które wziąłeś na Siebie… Ale Twoja miłość jest silniejsza niż one. To miłość daje Ci siły do niesienia krzyża.
Naucz mnie, Panie, z pokorą i odwagą brać na swoje ramiona mniejsze i większe krzyże codzienności. Pomóż mi podnosić się z każdego, nawet najbardziej bolesnego upadku. Bo nie jest źle upaść, źle jest pozostać na ziemi…
Śmierć na Krzyżu
„A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha”
Wykonało się. Umarłeś, Jezu… Umarłeś za mnie i dla mnie. Umarłeś, bo mnie kochasz. A „nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. Tak mnie ukochałeś, że dałeś się dla mnie ukrzyżować. Z miłości do mnie zniosłeś ból dłoni i stóp przebitych gwoździami, ból zakrwawionego i umęczonego ciała, z którego zdarto szaty…
Naucz mnie, Panie, tak kochać jak Ty…