Jesteśmy dziś z naszym Panem w Jego uniżeniu. Także nasze świątynie ogołocone są z wszelkich ozdób, nie sprawuje się Eucharystii. W centrum stoi krzyż – symbol ogołocenia – najstraszliwsza kara śmierci, jaką wymyśliła starożytność. To nie jest gloryfikacja cierpienia, jak nas niektórzy oskarżają, chociaż cierpienie i śmierć Jezusa nas zbawiły. To gloryfikacja miłości, która w ten sposób się wyraziła. Czy mogło być inaczej, albo raczej, czy może być inaczej, bo przecież krzyż jest stałą rzeczywistością w życiu ludzi, w naszym życiu. Najwidoczniej nie, bo Bóg jest Miłością i gdyby się dało inaczej, nie sięgałby po takie środki. Krzyż jest też obrazem miłości, która nie cofa się przed niczym, nawet przed największymi ofiarami, która kocha także nieprzyjaciół. Jezusowe słowa „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34) brzmią przez całe wieki i są wyrazem tej miłości, która nie tylko przebacza, ale modli się i usprawiedliwia zabójców.