Czytania: So 3,14-18a; Iz 12,2-3,4 bcd,5-6; Łk 3,10-18
Płoną już trzy świece… Tak szybko mija czas wypełniony oczekiwaniem, tęsknotą, czas wypełniony pracą nad sobą. Bo mamy przygotować się na nadejście Tego, co przemienia czas, co nadaje życiu bieg, nadaje sens naszym dniom.
Czekać pracowicie czy czekać z założonymi rękami? A może czekać z myślami, że i tak przyjdzie, przecież przychodzi to co roku.
Jan Chrzciciel wzywał ludzi do nawrócenia i udzielał im chrztu pokuty. Miał on przygotować ludzkość na przyjście Syna Bożego. Zapytany przez ludzi, jak mają żyć, odpowiadał jednoznacznie: bądźcie uczciwi i okazujcie sobie wzajemnie miłość i szacunek. Chrzest Janowy nie był jednak pełny. On chrzcił jedynie wodą. Dopiero Jezus otworzył ludzkość na łaskę Bożą. Można czasem usłyszeć twierdzenia, że uczciwe życie wystarcza i nie ma potrzeby chodzić do kościoła. Nie jest to prawdą. Sami nie jesteśmy w stanie się zbawić, nawet żyjąc bardzo uczciwie. Potrzebujemy chrztu mocą Ducha Świętego i otwarcia się na Jezusa. Tylko On jest naszym Zbawicielem.