Czytania: Mdr 3,1-6.9; Ps 103; 2Kor 4,14-5,1; J 14,1-6
Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych to podwójne doświadczenie. Z jednej strony skończoności naszej natury, bo przechodzimy naturalny proces obumierania, a potwierdzają to groby naszych bliskich. Z drugiej strony – nadzieja płynąca z wiary w Boga, który jest Bogiem życia i wszystko dla Niego żyje. Trzeba tę tajemnicę przeżywać we wszystkich jej wymiarach. Nie bójmy się bólu rozstania, jaki odczuwamy, stając przy grobie bliskich nam osób. Zauważmy, jak dobrze, że szczytem grobów naszych bliskich jest krzyż. Patrząc na ten znak Jezusowego zwycięstwa, zaczynamy patrzeć oczami wiary. Krzyż to śmierć, która nie miała ostatniego słowa. To brama ku życiu w domu Ojca dla wszystkich, których Jezus umiłował. A miłość pragnie bliskości na zawsze. Jeśli nasz bliski przeszedł tę bramę śmierci razem z Jezusem, to ból zamienia się powoli w nadzieję. Staje się przypomnieniem, że Jezus jest jedyną prowadzącą tam Drogą. Trzeba się jej mocno pilnować, a wtedy serce nie będzie się trwożyć.