Koniec „starego” roku

Tak więc kończy się kolejny rok. Dni przyszły i odeszły. A z nimi cierpienie i radość, wytrwałe znoszenie przeciwności i chwile słabości, lęk i niepewność jutra. Na ostatnie dwanaście miesięcy spoglądamy już spokojnie, z dystansu czasu. Zaś z mieszaniną nadziei i lęku patrzymy w nadchodzący nowy rok.
Dobrze jest zatrzymać się w tym dniu i spojrzeć na miniony rok w świetle Boga. Spróbować odszukać ślady Jego obecności, Jego działania w naszym życiu.
Możemy próbować przypomnieć sobie wydarzenia dzień po dniu; możemy też zadać sobie pytanie bardziej całościowe: czy ten mijający rok zbliżył mnie bardziej do Boga, czy bardziej Go poznałem, pokochałem, stałem się Jego uczniem?
Jeżeli w ten sposób dokonamy podsumowania mijającego roku, możemy lepiej zrozumieć to co nadchodzi z Nowym Rokiem. Naturalnie nie poznamy konkretnych wydarzeń, ale będziemy pewni Bożej obecności, Bożej miłości.
Dziękujmy więc Bogu za wszystko minione, prośmy Go też o to, aby pomógł nam nadawać odpowiedni kierunek naszemu życiu w nadchodzących miesiącach

Jest piękny zwyczaj, że w wieczór sylwestrowy gromadzą się wierni w świątyni na nabożeństwa: dziękczynne, pokutne i przebłagalne. Nie wiemy, co nam przyniesie nowy rok, jakie nadzieje i zawody. Nie wiemy nawet, czy go szczęśliwie przeżyjemy. Staje on przed nami jak jedna wielka niewiadoma. Dlatego słusznie klękamy u stóp ołtarza, by ubłagać również zmiłowanie i potrzebne łaski.