Czytania: Jr 30,1-2.12-15.18-22; Ps 102; Mt 14,22-36
«Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się»
Przeprawa przez jezioro Galilejskie późnym wieczorem nie była bezpieczna, gdyż często nocą pojawiały się tam sztormy. Dla uczniów, zaprawionych w zawodzie rybaków, nocne wypłynięcie na jezioro nie było niczym nowym. Nie bali się żywiołów, byli z nimi wręcz oswojeni. Jednak może pojawić się pytanie: dlaczego Jezus kazał im się przeprawić na drugi brzeg? Wydaje się, że Jezus chciał samotności uczniów, chciał ich lęku, nawet przerażenia, chciał ich poczucia zagrożenia i zwątpienia we własne siły i możliwości – On chciał tego dla nich, ponieważ właśnie w taką ich rzeczywistość zapragnął wejść, chciał pokazać, że właśnie w takiej rzeczywistości On jest obecny. Przyszedł do nich pośród tego, co było ich lękiem, ich zagrożeniem. Jezus chciał im pokazać, że On w tym zagrożeniu jest i to ujarzmia. Piotr doświadcza i samych fal, i konsekwencji tych fal. W którymś momencie życia nasza łódź życia zacznie być miotana byśmy uwierzyli Jezusowi, zaufali Jego mocy. Gdy Piotr zawierzył Jezusowi, dzieje się rzecz niezwykła, jest zdolny kroczyć po falach. I dopóki patrzy na Jezusa, dopóki On jest jego „punktem odniesienia”, burza go nie pochłania. Nieszczęście zaczyna się wtedy gdy Piotr zaczyna wątpić. Jezus interweniuje na wołanie Piotra, ale chce mu uświadomić, że właśnie to zwątpienie jest przyczyną nieszczęścia.