W czasie Adwentu Matka Boża staje się największą nauczycielką. Uczy całym swoim życiem, które oddała Bogu bezwarunkowo, mimo, że wraz z Dzieciątkiem przyjętym do swego łona, przyjęła bezmiar bólu i cierpienia, które wypełniły całe Jej życie. Mimo tego nie traci nigdy wiary w Boga, a wręcz przeciwnie – Jej wiara jest jeszcze większa. „Wielbi dusza moja Pana, (…) gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny” (Łk 1,46 i 49). I tak już pozostanie, chociaż Jej „duszę miecz przeniknie” tak wiele razy (por. Łk 1,35).
Wpatrując się w czasie Adwentu w postać Najświętszej Panny, uwidacznia się Jej wzór posłuszeństwa i pokory wobec Boga. Klęcząc przed Boskim posłańcem, z pochyloną głową i rękoma złożonymi na piersi, pokornie mówi: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1,38). Uczy tym samym, że w życiu trzeba z wielu rzeczy rezygnować, wyzbywać się własnego egoizmu w imię Boga, w imię miłości, w imię bliźniego. Tak, to trudne, lecz Matka Boska uczy i pokazuje, że to jest wykonalne. Że to nie przekracza ludzkich możliwości. Maryja uczy ufności Bogu. Bo czyż Jej „fiat” nie jest wyrazem zaufania Bogu, skoro Jej brzemienność stała się faktem jeszcze „przed wspólnym zamieszkaniem z Józefem” (por. Łk 1,34)? Za to groziło Jej pohańbienie ze znamieniem cudzołożnicy, oddalenie przez męża, odrzucenie przez własną społeczność, a nawet śmierć przez ukamienowanie. Jakież to nietypowe dla współczesnego świata, w którym tyle zabiegania o własną wygodę, szukania łatwiejszych, choć nie zawsze uczciwych dróg i rozwiązań, odwracania się od Boga, jako sprawcy osobistych kłopotów. Przykład Maryi dowodzi, że tych, którzy ufają Bogu, On nigdy nie opuści, nie zostawi samych.