Czytania: 1Krl 11,4-13; Ps 106; Mk 7,24-30
Jak wielka była wiara Syrofenicjanki! Nie była Izraelitką, a potrafiła dostrzec w Jezusie to, co długo pozostało nierozpoznane przez Jego rodaków. Co więcej, udało jej się to, mimo że Jezus nie chciał, aby ktokolwiek wiedział o Jego pobycie w Tyrze. Ona jednak dowiedziała się o tym, przyszła do Niego i z wiarą poprosiła o pomoc dla własnej córki. Nie tylko nie zraziła się Jego pierwotną reakcją, ale odpowiadając na nią, dała wyraz swojej głębokiej wiary. Nie domagała się od Niego czegoś, co jej się należy, ale w pełni liczyła na miłosierdzie. Po Jego słowach o tym, że pozostająca w domu córka została uzdrowiona, bez zmuszania Go, aby z nią poszedł, z wiarą w wypełnienie tego, co od Niego usłyszała, odeszła do domu. Ona rzeczywiście rozpoznała, kim On jest, i głęboko w Niego uwierzyła.