Czytania: Koh 1,2-11; Ps 90; Łk 9,7-9
Niepokój Heroda wywołały wyrzuty sumienia po śmierci Jana Chrzciciela. Ta śmierć miała uwolnić go od Jana, od Jego upomnień. A tu znowu nadchodzi Ktoś „mocny”, mocniejszy od Jana. I Herod chce zobaczyć Jezusa, chce zaspokoić swoją ciekawość, nasycić swoją próżność.
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam jednak, że zobaczyć to nie wystarczy. Można Jezusa znać, studiować Jego słowa, w jakiś nawet sposób brać je sobie do serca. Dopóki jednak, nie obierzemy Go za Pana naszego życia, póki nie podejmiemy wysiłku wcielania Jego nauki w życie – nie będziemy ludźmi wierzącymi naprawdę. Nie uczucia i wzruszenia więc są znakiem naszej chrześcijańskiej dojrzałości, a wciąż na nowo podejmowane próby dopasowania naszych życiowych postaw do Bożej woli.