Czytania: Rz 15,14-21; Ps 98; Łk 16,1-8
Pochwała ze strony Jezusa nieuczciwego zarządcy wydaje się być dziwna. Jak można pochwalić człowieka, który przywłaszcza sobie bezprawnie dobra innych i pozyskuje sobie przyjaciół kosztem właściciela? Jeśli przyjrzymy się uważniej, zorientujemy się, że nie została pochwalona sama postawa zarządcy, ale tylko jego przezorność. Zrozumiał on właściwie sytuację, przemyślał uważnie, jakie kroki są konieczne, i zadziałał szybko i zdecydowanie. Nie czynił sobie żadnych złudzeń i nie miał ani chwili wahania. Dopóki posiada jeszcze jakieś możliwości działania, stara się zapewnić sobie środki do życia i mieszkanie na ten czas, kiedy będzie już zwolniony. Zarządca, wybiera sposób wyjścia z tej trudnej sytuacji, poprzez drugiego człowieka. Dotąd prawie nie zauważał ich istnienia, myślał tylko o sobie i o swoich interesach. Teraz odkrywa wartość przyjaźni. Ocalenie siebie dokonuje się przez otwarcie na innych. I właśnie ta jego zapobiegliwość, otwartość na drugiego człowieka, zostaje pochwalona, a nie sposoby, których używa, aby zapewnić sobie przyszłość.
Czytania: Rz 14,7-12; Ps 27; Łk 15,1-10
„Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych”
Bóg jest niezwykły; podąża za jednym człowiekiem, który pomylił drogi życia. Zostawia innych, którzy nie potrzebują wsparcia. To szukanie człowieka będzie do końca. Zarówno na ziemi, jak i po śmierci, nie może zginąć żaden z tych, których Ojciec dał Synowi. Bóg cieszy się człowiekiem, który do niego powraca. To nie człowiek odnajduje Boga, ale Bóg znajduje człowieka. Nie możemy sami się odnaleźć w tym świecie, również w wymiarze życia religijnego, w pragnieniu świętości. Wszystko jest nam dane: siła ducha, moc ciała , pragnienie pobożności, troska o życie w prawdzie. Bóg nas odnajduje. Niczego nie zawdzięczamy sobie, lecz tylko i wyłącznie Jemu.
Czytania: Rz 13,2-10; Ps 112; Łk 14,25-33
„Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”.
Radykalizm słów Jezusa może budzić przerażenie. Jezus mówi o nienawiści najbliższych nam osób, ale i nienawiści siebie. Słowa te wskazują na koszt bycia uczniem, na cenę, jaką trzeba ponieść, aby należeć do Jezusa. Nic, nawet miłość do ojca i matki, nawet własne życie, nie może być nam droższe niż lojalność względem Jezusa. Pójść za Jezusem to pójść z Nim do końca, na Kalwarię. Nawiązanie głębokiej relacji z Jezusem wymaga gotowości porzucenia, oddania tego wszystkiego, czego On zażąda. Jezus zawsze kieruje się naszym dobrem i nigdy nie wymaga bezsensownych wyrzeczeń. Na własne życie musimy spojrzeć w świetle wiary. Najpierw trzeba przezwyciężyć swój egoizm i pychę. A jeżeli coś nas odciąga od Boga, coś rujnuje naszą relację z Ojcem Niebieskim, powinniśmy to też porzucić. Ostrość słów Jezusa jest charakterystyczna, chodzi o stworzenie obrazu silnie kontrastującego. Ta wypowiedź Jezusa ma doprowadzić człowieka do wewnętrznego przebudzenia
Czytania: Rz 12,5-16a; Ps 131; Łk 14,15-24
W przypowieści o zaproszonych na ucztę Jezus wskazuje na osoby, które odmawiają swojego uczestnictwa. Powodem nieobecności są kolejno: pole, woły i ożenek. Każda z tych wymówek sprawia przykrość gospodarzowi. Jest ona inspiracją do podjęcia decyzji o zaproszeniu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych.
Dzisiaj również Jezus zaprasza na ucztę. Możemy pójść na nią, albo odmówić. Odmawiając Bogu stajemy się na Niego obojętni. Zwracamy się w stronę tego, co widzialne, ciesząc zmysły pięknem stworzonego świata. Z czasem jednak odczuwamy, że nie czujemy się szczęśliwi, zanika w nas radość. Możliwe, że jest to związane z odmawianiem Panu tego, o co nas prosi.
Czytania: Rz 11,29-36; Ps 69; Łk 14,12-14
„Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci”
Nasz sposób przeżywania spotkań z ludźmi można porównać do zaproszenia ich na ucztę, lub trzymania za drzwiami naszego domu, czyli serca. W zależności od tego, jakie miejsce zajmuje drugi człowiek w naszym życiu jesteśmy szczęśliwi lub nieszczęśliwi, wdzięczni lub niewdzięczni, sprawiedliwi lub niemiłosierni.
Jezus ostrzega nas przed postawą wyraźnej interesowności. Wskazuje na życzliwość i czynienie dobra bliźnim bez liczenia na wdzięczność i rewanż. Podstawą takiego odniesienia powinna być świadomość umiłowania nas przez Boga. Wszystko, co mamy, jest darem od Niego. Wzajemność jest pięknym darem, głęboko radującym nasze serca, ale jest jeszcze coś, co może uczynić człowieka bardziej szczęśliwym. To bezinteresowność! To cecha, która najbardziej upodabnia nas do Boga a zarazem czyni prawdziwie szczęśliwymi, bo odkrywamy, że potrafimy kochać i dzielić się sobą i tym, co posiadamy. Tak naprawdę to ubogi czy potrzebujący objawia nam prawdę o nas samych, na ile potrafimy „być dla…”. I tu role się odwracają: nie tyle my wspieramy potrzebujących , ile oni pomagają nam we wzrastaniu w prawdziwej miłości i dobroci serca.
Czytania: Hi 19,1.23-27a; Ps 27; 1Kor 15,20-24a.25-28; Łk 23,44-46.50
Jak często, szczególnie na pogrzebach, spotykamy się z ludzką rozpaczą. Zwłaszcza tam, gdzie brakuje wiary w zmartwychwstanie. Bywa, że ludzie nie wyobrażają sobie życia po stracie ukochanej osoby. A przecież – jak słyszymy w jednej z prefacji mszalnych – życie człowieka zmienia się, ale się nie kończy. Nasi bliscy są między nami, choć w ludzkim rozumieniu umarli.
W Ewangelii na dzień dzisiejszy czytamy o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Jezus wszedł w historię ludzkości – wcielił się, żył między nami, dla nas umarł i zmartwychwstał. To jest sens i nadzieja chrześcijańskiego życia. Z Jezusem w ręce Ojca powierzamy naszego ducha i z Jezusem zmartwychwstaniemy. Jakże często nasze oczy są utkwione w ziemi, jak rzadko wznosimy wzrok ku Niebu, skąd przychodzi ratunek. Nasza pomoc w imieniu Pana, który stworzył Niebo i Ziemię, który dał nam tchnienie życia. To On zaprasza nas do świętości i daje nadzieję na zmartwychwstanie. Dlaczego za niewiastami z Ewangelii szukamy żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał.
Czytania: Ap 7,2-4.9-14; Ps 24; 1J 3,1-3; Mt 5,1-12a
Dla Wszystkich Świętych ma dzisiaj Pan Jezus jedno imię: błogosławieni, szczęśliwi.
Ubodzy w duchu, ci którzy potrafili duchem przylgnąć do Jezusa, przejść ponad bogactwem i ułudą świata.
Smutni w przeciwnościach Życia, lecz radośni w duszy pełnej Boga.
Cisi w gwarze świata, lecz umiejący wykrzyczeć chwałę Boga.
Głodni chleba powszedniego, lecz nasyceni Słowem i Chlebem Życia.
Miłosierni dla innych i umiejący korzystać z Bożego miłosierdzia.
Czystego serca, które doznaje łaski przebaczenia
Promieniejący Bożym pokojem w chaosie codzienności.
Znoszący przeciwności w imię Prawdy i dla mocy świadectwa.
To ci, którzy bezimienni dla świata, a ich imiona zapisane są w niebie. Oni są nam przewodnikami w drodze na naszą „Górę Błogosławieństw”
Czytania: Rz 9,1-5; Ps 147B; Łk 14,1-6
„Dotknął go, uzdrowił, odprawił” – zaledwie trzy słowa, a jest w nich zawarta radykalna przemiana życia cierpiącego człowieka. Wobec bariery zimnego milczenia i obojętności ze strony współbiesiadników Jezus okazuje swoje człowieczeństwo poprzez bliskość dotyku, swoją Boskość poprzez uzdrowienie. Obdarza nadzieją, odprawiając uzdrowionego do jego rzeczywistości. Każdy z zapytanych przez Jezusa był w stanie ratować życie własnego dziecka czy bydlęcia. Dlaczego więc tyle obojętności na krzywdę drugiego człowieka?
Czytania: Rz 8,31b-39; Ps 109; Łk 13,31-35
„Wyjdź, uchodź stąd, bo Herod chce Cię zabić”.
Ratuj życie, inaczej zginiesz.
Można pozostać wiernym swojej misji, swojemu powołaniu, obietnicy złożonej Bogu Ojcu, do końca.
Można też w sytuacji zagrożenia własnego życia ratować się ucieczką. Wycofać się.
Jezus wie co Go czeka w Jerozolimie. Zdaje sobie doskonale sprawę z nieuchronności męki i śmierci. Pozostaje jednak stanowczy i wierny wypełnieniu swojej misji. Nie cofa się przed niczym.
Na naszej drodze również przeżywamy kryzysy i próby. Z jednych wychodzimy zwycięsko, innym się poddajemy. Czy jednak wracamy na drogę powołania, czy konsekwentnie pomimo słabości i upadków dążymy do celu naszego życia? Czy jesteśmy wierni życiowym wyborom?
Jezus jest Panem czasu i ludzkiego życia. W Nim możemy czuć się wewnętrznie wolni i bezpieczni. On może uzdrowić nas z każdego lęku, o ile w prostocie i szczerości serca Mu zaufamy.
Czytania: Rz 8,26-30; Ps 13; Łk 13,22-30
„Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni”?
„Ciasne drzwi”, to wymagania Ewangelii. Aby przez nie przejść wymagane jest jedynie osobiste zaangażowanie, decyzja, chcenie. Droga, którą proponuje Jezus jest trudna i niewygodna. Ciekawe, ponieważ przez te drzwi przechodzą ludzie, którzy przyszli nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak się pojawili ale żyli sprawiedliwie, hojnie, bezinteresownie, skromnie, szczerze, uczciwie, zatroskani o bliźnich.
„Ciasne drzwi” są odpowiednikiem „igielnego ucha”, przez które nie przejdzie człowiek obłudny, udający religijnego, udający kochającego innych, udający sprawiedliwego, pozbawiony miłosierdzia.. Wejście przez owe drzwi nie jest sprawą praktyk religijnych, lecz sprawą miłości. Pukamy do tych drzwi swoją pokorą i prostotą.
