Czytania: 1Mch 6,1-13; Ps 9; Łk 20,27-40
Świat w którym żyjemy jest wspólnotą, w której ludzie się żenią i za mąż wychodzą. Realizujemy posłanie Boga zawarte w akcie stworzenia człowieka: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, czyniąc ziemię poddaną”. Jezus wskazuje, że w życiu wiecznym relacje małżeńskie nie obowiązują. Wszyscy ludzie zdążają do tej pełni, którą jest Bóg. Zmartwychwstaniemy w Nim i dla Niego, nie zaś dla konkretnej kobiety, czy danego mężczyzny i życia z nimi. Zmartwychwstanie jest początkiem nowego porządku, w którym ludzie nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić. W życiu wiecznym będziemy żyli dla Boga, nie zaś dla kogoś innego. Tyle wiemy. Reszta zaś pozostaje tajemnicą naszej wiary.
Czytania: 1Mch 4,36-37.52-59; Ps:1Krn 29,10b-12; Łk 19,45-48
„I nauczał codziennie w świątyni”
Świątynia, miejsce ciszy, by człowiek mógł usłyszeć Boga, to miejsce słów specjalnych, które muszą płynąć z serca, muszą być modlitwą.
Świątynia, to miejsce, gdzie spotyka się niebo z ziemią, gdzie ze świątyni serca ludzkiego biegnie modlitwa do miejsca najświętszego.
Świątynia to miejsce, gdzie Słowo staje się Ciałem, by ludzie biedne serca przemieniać w świątynie.
Świątynia serca to najbardziej tajemnicza przestrzeń człowieka, przestrzeń, którą można oddać Jezusowi lub uczynić „jaskinią zbójców”. Ale nawet takie zagubione serce może odnaleźć się w Świątyni, miejscu pojednania, przebaczenia, pokoju.
Czytania: 1Mch 2,15-29; Ps 50; Łk 19,41-44
Rzadko spotykamy w Ewangelii Jezusa, który płacze. W tym wypadku głośno opłakuje, czy wręcz lamentuje z powodu niewłaściwej postawy mieszkańców Jerozolimy wobec Boga i wobec Jego Syna. Wobec pokoju, który On chce ofiarować ludziom. Warunkami tego pokoju są: więź z Bogiem, pokora, ubóstwo, uniżenie i służba, a więc realizowanie nauki głoszonej przez Jezusa. Niestety, Jerozolima ma zamknięte serce na takie postawy.
Zatwardziałość serca Jerozolimy ukazuje zatwardziałość i zamknięcie naszych serc na znaki, którymi posługuje się Pan Bóg wobec nas. Często ich nie rozpoznajemy, albo nie chcemy stosować warunków pokoju Chrystusowego w naszym życiu, bo dążymy do własnych przywilejów, przyzwyczajeń i wygód. Nie rozpoznajemy Jezusa przychodzącego w wykorzystywanych, samotnych, głodnych i potrzebujących. Niestety, taka postawa przyczyni się do powalenia nas na ziemię. Czas zatem na nawrócenie, abyśmy nie zostali obaleni i zniszczeni.
Czytania: 2Mch 7,1.20-31; Ps 17; Łk 19,11-28
„Przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek”.
Pomnażanie przez sługi tego, co otrzymali od swojego pana, przyczyniło się do ich osobistego rozwoju. Zainwestowali w zaufanie, jakim obdarzył ich pan. Nie postrzegali pana jako człowieka surowego, lecz w tym co otrzymali potrafili zobaczyć jego łagodność i hojność. Mieli świadomość, że pan zna ich możliwości i nie będzie od nich oczekiwał tego, do czego nie są zdolni. Dramatycznie kończy się opowieść Jezusa. Ten, który miał jedną minę, został jej pozbawiony. Przekazano ją temu, który już miał ich dziesięć. Czy to jest sprawiedliwe?. Człowiek ufający panu, zabiegający o sprawy pana z równym zaangażowaniem, jak o własne jest tym, w którym wzrasta dobro, zaufanie Pana do niego. Ten zaś, który podejrzewa Pana, pomawia go o rygoryzm i niesprawiedliwość wobec innych, sam pozbawia się tego, co wcześniej otrzymał. A zatem: „Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma zabiorą nawet to, co ma”.
Czytania: 2Mch 6,18-31; Ps 3; Łk 19,1-10
Zachowanie Zacheusza, publicznie potępionego oszusta, jest z pewnością niesamowicie odważne. Wchodząc na drzewo, nie boi narazić się na śmieszność. Na niczym mu tak nie zależy, jak na zobaczeniu osoby Jezusa. I dzięki swojemu uporowi udaje mu się nie tylko zobaczyć Pana, ale nawet przyjąć Go do swojego domu.
To nie mogło być przypadkowe spotkanie. Jezus odnalazł to, co zginęło – oszusta i grzesznika, w efekcie czego ten przeszedł od zachłanności do wielkoduszności. Z powodu chęci wynagradzania skrzywdzonym przez siebie, daje im o wiele więcej. Zacheusz już nie widzi w człowieku przedmiotu zysku, ale przez spotkanie i rozmowę z Jezusem zaczyna właściwie przeżywać relację do siebie, do innych i do rzeczy. Pokazuje, że bogatym nie jest trudno wejść do królestwa Bożego.
Jak niesamowity jest Bóg, który schodzi tak nisko, wkracza w życie grzeszników, a wszystko po to, by znaleźć i zbawić to, co zginęło.
Czytania: 1Mch 1,10-15.41-43.54-57.62-64; Ps 119; Łk 18,35-43
Niewidomy z dzisiejszej Ewangelii ufnie i ze śmiałością zwraca się do Jezusa. Wierzy mocno, że zostanie wysłuchany i uzdrowiony ze swojej ślepoty.
I rzeczywiście, wbrew zagłuszającemu tłumowi zostaje dostrzeżony przez Chrystusa i wysłuchany. Skutkiem tego wydarzenia może być tylko wielbienie Boga i podążanie za Uzdrowicielem.
Ta sytuacja sugeruje nam potrzebę budowania relacji z Jezusem, z której wypływa wiara i zaufanie, że tylko On może uwolnić nas z naszej ślepoty: nieznajomości Boga, a także tkwienia w grzechu. Trzeba nam nieustępliwie zwracać się do Niego, wbrew temu, czym świat próbuje nas zakrzyczeć, czyli położyć przeszkodę w spotkaniu z Chrystusem. Dzięki tej wytrwałości z pewnością otrzymamy o wiele więcej, niż ośmielamy się prosić.
Czytania: Ml 3,19-20a; Ps 98; 2Tes 3,7-12; Łk 21,5-19
„…ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie”…
Strasznie brzmią słowa dzisiejszej Ewangelii. Trzeba mieć głęboką wiarę, żeby wytrwać przy Bogu, podczas doświadczeń. Ale doświadczenia, które bolą już były i teraz nadal są obecne w naszym życiu. Pewne sprawy zawaliły się a inne, być może, są w trakcie burzenia. Wszystko przemija. Czasem to bardzo boli. Trudno określić do końca – dlaczego?
Jezus mówi: „Nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach”. Kataklizmy, nasze rodzinne czy osobiste dramaty budzą trwogę. W takich doświadczeniach wołanie do Pana jest tym, co pozwoli nie ulec zatrwożeniu. Trwoga będzie, jej nie unikniemy. Niebezpieczeństwem jest zapomnienie o tym, że Pan to przewidział. To, co się dzieje, jest za Jego wiedzą. Największą wartością jest zbawienie człowieka. Taką drogą idziemy. Jedno jest pewne: „nie zawiodą się ci, którzy ufają Panu”. I w zaufaniu jest nasza siła na chwile, w których Pan nie będzie dawał nam odczucia swojej obecności
Czytania: Mdr 18,14-16;19,6-9; Ps 105; Łk 18,1-8
„Jezus powiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać”
Wytrwałość to nie to samo co uporczywa prośba, to postawa bycia na modlitwie w każdych okolicznościach życia. Modlitwa wytrwała w dobrym nastroju, w radości serca, nie pozwoli zachwycić się chwilą łaski ale każe trwać w dziękczynieniu, by „radość była pełna”. Modlitwa w mroku duszy musi być wytrwała swoją bezradnością, prostotą, zwykłą obecnością, by mroki ustąpiły, by milczenie było wołaniem o dar, o łaskę, o nadzieję. Modlitwa wśród rozproszeń musi być ukazaniem problemu życia, by nastrój dostosować przez uległość, by w zwyczajności dostrzec obecność Boga. Wytrwałość to sposób zachowania, to postawa świadcząca o potrzebie serca, to natarczywość istnienia z Bogiem, dzięki Niemu i dla Niego.
Czytania: Mdr 13,1-9; Ps 19; Łk 17,26-37
Moment ostatecznego przyjścia Jezusa budzi w nas niepokój. Boimy się, bo nie czujemy się gotowi na spotkanie z Chrystusem. Zabiegani, skupieni na tym, co tu i teraz, nie myślimy o wieczności. Gubimy Jezusa, który przychodzi w sakramentach, ludziach i wydarzeniach. Pan przyjdzie nagle i niespodziewanie. W jakim stanie ducha nas zastanie? To w dużej mierze zależy od nas samych. Pomyślmy, co dziś odwraca naszą uwagę od Jezusa? Co stawiamy ponad Boże sprawy? Czy dziś jesteśmy gotowi na to, by być zabranym przez Pana? Gdybyśmy Go kochali i Mu ufali, nie balibyśmy się Jego ostatecznego przyjścia. To grzech, który w nas mieszka, zaciemnia nam obraz Boga i każe żyć w lęku i strachu. Nie wiemy, jak będzie wyglądała paruzja, ale nie dajmy się zastraszyć. Skupmy się raczej na naszej relacji z Jezusem. On zawsze daje pokój. Lęk jest domeną złego. Bądźmy zawsze gotowi, by przejść do drugiego, innego życia. Każdy dzień przeżywajmy, jakby był ostatnim, a wtedy nigdy go nie zmarnujemy.
Czytania: Mdr 7,22-8,1; Ps 119; Łk 17,20-25
Kiedy przyjdzie Królestwo Boże? Faryzeusze pytali, a przecież to oni mieli najwięcej danych ku temu, aby rozpoznać w Jezusie obecność Boga. Ich formacja religijna powinna dać im narzędzia, aby rozpoznać obecność Mesjasza. A jednak pozostali ślepi. Jezus im odpowiada: „królestwo Boże pośród was jest”. To w Osobie Chrystusa Królestwo Boże zstąpiło na ziemię i jest pośród nas . Królestwo Boże pozostaje niedostrzegalne dla tych, którzy są ślepi, którzy nie potrafią czytać Bożych znaków, bo domagają się takich znaków, które ich zdaniem są właściwe. Człowieczeństwo Jezusa, Jego życie, słowa, czyny, śmierć i zmartwychwstanie to jest droga, po której idzie do nas Bóg, Jego miłość i zbawienie.
