Czytania: Iz 42,1-4.6-7; Ps 29; Dz 10,34-38; Mt 3,13-17
W Jordanie zanurzali się grzesznicy pragnący odnowy życia. Szukali oczyszczenia. Do tej rzeki wylewali swoje łzy, obmywali w niej ciała naznaczone grzechem. Jordan to rzeka ludzkich grzechów. Stopy Jezusa dotknęły dna tej rzeki. Bóg zstępuje na samo dno ludzkiej biedy. Bierze na siebie nasz los, nasze grzechy, łzy, zwątpienia. Zanurza się w tej ludzkiej rzece po to, by nad nami, grzesznikami, otwierać niebo. Ukryty wśród słabych, biednych, zrozpaczonych. Solidarny z tłumem ubogich, jeden z nich. Jan powtarzał, że nie jest godny rozwiązywać rzemyka u sandałów Mesjasza, a oto Mesjasz zanurza się przed nim, do jego stóp. Bóg lubi zaskakiwać. Otwiera niebo, objawia Trójcę Świętą
Czy wierzymy, że to dla nas Bóg otworzył niebo i wskazał na „Syna Umiłowanego”?
Czy wierzymy, że to dla nas chrzest Tego, który przyszedł bez grzechu, byśmy zrozumieli wielkość pokory?