Czytania: 1Sm 15,16-23; Ps 50; Mk 2,18-22
Odpowiedź Jezusa udzielona uczniom Jana i faryzeuszom uczy nas jednej rzeczy, która w życiu bardzo często zdaje się umykać. W życiu duchowym nie chodzi w pierwszym rzędzie o nas samych, o doskonalenie technik ascezy i wspinanie się na kolejny szczebel doskonałości. W chrześcijańskim życiu duchowym chodzi o prawdziwie osobową relację z Jezusem. To On ma być w jego centrum. Co z tego, że będziemy pościć i się umartwiać, jeśli nie dostrzeżemy tego, że Pan Młody jest z nami? Nie oznacza to, że asceza nie jest potrzebna, ale proporcje muszą być zachowane. Na wszystko jest właściwy czas. Jeśli będziemy naprężać jedynie mięśnie naszej duchowej ascezy, to w przypadku braku prawdziwej relacji z Jezusem możemy wyrządzić sobie i innym więcej szkody niż pożytku. Jeśli to, co podstawowe, tj. relacja z Jezusem, nie będzie rozwijane, ugruntowywane i wzmacniane, to zachwieją się duchowe proporcje naszego życia i droga ta zaprowadzi nas donikąd.