Czytania: 1Krl 8,1-7.9-13; Ps 132; Mk 6,53-56
W dzisiejszej Ewangelii czuć niezwykłe ożywienie. Obecność Jezusa zawsze sprawiała zadziwiające poruszenie. Był wyczekiwany i poszukiwany. Mistrza szczególnie wypatrywali chorzy. Wyciągali ręce, aby Go dotknąć. Mieli przeświadczenie, że zetknięcie z Nauczycielem z Nazaretu przyniesie im zdrowie.
Dziś również mamy Jezusa na wyciągnięcie ręki. Przebywa bardzo blisko nas, jednak trudno nam zaobserwować z tego powodu jakieś szczególne, nagłe poruszenia. Kościoły są coraz bardziej puste. Przed Jezusem wystawionym w złotych monstrancjach trwa garstka najwierniejszych. Co się stało? Zabrakło wiary, chęci, czasu? Coraz bardziej kręcimy się wokół tego, co przyziemne i mało znaczące. Nie szukamy już uzdrowienia, ale znieczulenia. A Jezus? Nie dowierzamy Mu i wątpimy, że może nam pomóc. Nie kładziemy przed Nim naszych serc. Dokąd nas to doprowadzi? Przecież życie jest tylko w Chrystusie.