Czytania: 1J 1,5-2,2; Ps 124; Mt 2,13-18
Kiedy zaczyna się walka z Bogiem, cierpią też ludzie Herod bał się utraty władzy. Był gotowy na wszystko, aby tylko utrzymać koronę. Nie zawahał się popełnić największego zła. Podniósł rękę na dzieci, które niczemu nie zawiniły. Walka z Bogiem rodzi cierpienie, krzyk, jęk i łzy. W biblijnej Racheli trzeba dziś zobaczyć Kościół, który powinien opłakiwać śmierć nienarodzonych i prześladowanych. Jezus także i dzisiaj umiera w ludziach, których zbawił. Czy umiemy i chcemy bronić tych, którzy sami nie mogą osłonić się przed śmiercią?
W dzisiejszej Ewangelii warto zobaczyć jeszcze jeden aspekt. W obrazie Heroda, który chce zgładzić Jezusa, można też dopatrzeć się tych okoliczności i działań, które chcą lub mogą zabić w nas wiarę. Co robimy, by zachować więź z Chrystusem? Św. Józef nie czekał na świt. Wyruszył do Egiptu w nocy. Nasze zjednoczenie z Jezusem ma być mocne w każdych warunkach. Wiara w Chrystusa zakłada ryzyko, cierpienie, wyśmianie, a nawet zagrożenie życia. Nikt nam nie zagwarantował, że opowiadając się za Jezusem unikniemy trudności. One zawsze będą. Wiara zakłada dynamikę. Trzeba to zaakceptować.