słowo do Słowa

Czytania: Rz 1,1-7; Ps 98; Łk 11,29-32

„To plemię jest plemieniem przewrotnym. żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany”
Mieszkańcy Niniwy nie żądali dodatkowego znaku, by podjąć pokutę. Sami czuli, że ich postępowanie nie prowadzi do niczego dobrego, toteż byli gotowi zareagować na pierwsze wezwanie proroka. Królowa z Południa nie potrzebowała znaku, by wyruszyć w długą podróż do króla Salomona. Szukała mądrości i miała nadzieję ją u niego znaleźć. W przeciwieństwie do nich słuchacze Jezusa ewidentnie nie mają głębszych duchowych potrzeb, są zadowoleni ze swojego statusu ludu wybranego, a słowo Pana jest dla nich jak nieproszony gość, który musi dopiero udowodnić swoje prawa do wejścia w ich życie. Jezusowe: „tu jest coś więcej” nie znajduje oddźwięku w ich sercach.
Jezus boleje nad taką kondycją ludzi, widząc, że dopiero sąd Boży, który ostatecznie pokaże rzeczy takimi, jakimi są naprawdę, zdoła uświadomić im, co stracili. Jak trudno jest wziąć na serio słowo Boże, które wciąż do nas dociera, rozpoznać Bożych proroków w ludziach, których spotykamy na co dzień, a Boże działanie w naszej prozaicznej codzienności, gdy zagłuszamy nasze najgłębsze pragnienia, poprzestając na tym, co materialne.

Czytania: 2Krl 5,14-17; Ps 98; 2Tm 2,8-13; Łk 17,11-19

Spośród dziesięciu, będących przedmiotem społecznego wykluczenia, trędowatych, to właśnie mieszkaniec Samarii pozytywnie wyróżnia się na tle swych towarzyszy w nieszczęściu. Jako jedyny potrafi oderwać się i od swej płynącej z uzdrowienia radości, i od mechanicznego wykonania wiążącego się z nim polecenia Jezusa: „idźcie i pokażcie się kapłanom”. Oderwać się, by zatrzymać się choć na chwilę, a w płynącej z tego zatrzymania refleksji znaleźć nie tylko motywację do podziękowania swemu Uzdrowicielowi, ale i podstawę do głębszych przemyśleń nakazujących mu wychwalanie prawdziwego sprawcy cudu – Boga. Warto tu jednak zauważyć, że pomimo zupełnie różnego późniejszego zachowania, wszyscy bohaterowie dzisiejszej opowieści zdali ten swoisty test wiary, jakim było ich oczyszczenie z trądu. Jezus nie dokonuje ani gestu uzdrowienia, ani też nie wypowiada stosownych do okoliczności słów. Kierując wciąż jeszcze chorych mężczyzn do kapłanów czyni to poniekąd awansem, każąc im podjąć na pozór bezcelowe zadanie, którego ufne wykonanie, choć staje się dla nich wszystkich kluczem do powrotu do fizycznego zdrowia, tylko jednemu przynosi dodatkową duchową korzyść, jaką także i dla każdego człowieka stanowi umiejętność dziękczynienia Bogu i uwielbienia Go za otrzymywane dobra.

Czytania: Jl 4,12-21; Ps 97; Łk 11,27-28

„Błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je”. 
Kobieta zachwyca się Jezusem, mądrością Jego słów do tego stopnia, że zazdrości Matce Jezusa, iż ma takiego Syna. Jezus nie zaprzecza, że szczęściem Maryi była szczególna, rodzinna bliskość z Nim. Jednak podkreśla, że każdy człowiek może budować z Nim bardzo bliską relację, stając się Jego uczniem poprzez słuchanie Jego słowa i wprowadzanie go w życie. Maryja jest najbliższa Jezusowi nie dlatego, że Go urodziła i wykarmiła, lecz dlatego, że zawsze Go słuchała i żyła Jego słowem, była pierwszą i najwierniejszą uczennicą.

Czytania: Jl 1,13-15;2,1-2; Ps 9; Łk 11,15-26

„Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje” 
Doprawdy trudno w to uwierzyć, ale niektórzy z bezpośrednich świadków działalności Jezusa i Jego nadzwyczajnych znaków, zwłaszcza wyrzucania złych duchów, zaczęli Mu zarzucać, że współpracuje przy tym z Belzebubem. Jezus wykorzystuje tę sytuację do tego, aby ostrzec swoich słuchaczy, i nas wszystkich, przed niebezpieczeństwem podziałów, jakie mogą zaistnieć nie tylko w społeczeństwie, ale także w Kościele i w każdej wspólnocie, i również w każdym z nas:
Szatan bowiem ciągle szuka sposobu, aby nas oszukać i wskazać niewłaściwą drogę; dlatego musimy modlić się i czuwać, aby z pomocą łaski Bożej odróżniać co pochodzi od Boga, a co od Belzebuba. Jeśli bowiem raz będziemy wybierać wolę Bożą, a innym razem podpowiedzi szatana, nie pozbędziemy się wewnętrznego podziału i nie zaznamy pokoju.
Jest w dzisiejszym fragmencie Ewangelii zdanie Jezusa, które przynosi nam dużo nadziei: „Jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże” (Łk 11,20). Nie mamy wątpliwości, że Jezus wyrzucał złe duchy palcem Bożym, a zatem przyszło już do nas królestwo Boże i ono jest wśród nas. Trzeba jednak ciągle je budować w nas samych i w naszym otoczeniu, tak jak to czynili święci, a w sposób szczególny Maryja, Matka Jezusa i nasza.

Czytania: Ml 3,13-20a; Ps 1; Łk 11,5-13

. Przypowieść o natrętnym przyjacielu, który przychodzi w środku nocy i prosi o pomoc, uczy, że modlitwa musi być wytrwała. „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”. W Biblii często pojawia się ta myśl, że Bóg lubi ludzi natrętnych, nieustępliwych, suszących Mu głowę, nękających po nocy, a nawet wchodzących z Nim w spór. Czy moja modlitwa jest wytrwała, czy jest szturmem do nieba?
Ten święty upór powinien mieć swoje źródło nie tyle w pazerności ludzkiego „ja”, w pysznym oczekiwaniu spełniania przez Boga naszych zachcianek, ile raczej w dziecięcej pewności, że nasz Ojciec nie zostawi nas, że nie pozwoli nam zginąć, że pomoże. Celem modlitwy nie jest bowiem tylko uzyskanie czegoś. Celem modlitwy jest Bóg.
„Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”. No właśnie. To delikatna podpowiedź Jezusa, o co należy przede wszystkim prosić Boga. O Boga! Nie o coś, ale o kogoś. Bo Duch Święty to Bóg żyjący w nas. Tak często koncentrujemy się na Bożych darach, że zapominamy o ich Dawcy.

Czytania: Jon 4,1-11; Ps 86; Łk 11,1-4

Ojcze nasz: mój, twój i każdego człowieka
Który jesteś w niebie, na ziemi, na każdym miejscu, tuż obok nas
Święć się imię Twoje w każdym stworzeniu
Niech przyjdzie Królestwo Twoje, królestwo Boga z ludźmi
Niech się spełni wola Twoja, zawsze najlepsza, choć czasem trudna
Daj nam chleba powszedniego dla ciała i Chleba wiecznego dla duszy
I daruj nam winy gdy prosimy, gdy żałujemy, gdy przebaczamy, gdy się nawracamy
I strzeż nas od złego, prowadź za rękę , upomnij w porę, karć gdy zasłużymy
Ojcze nasz ,Ojcze nas wszystkich, małych i dużych, złych i dobrych

Czytania: Dz 1,12-14; Ps:Łk 1,46-55; Łk 1,26-38

Z Różańcem w dłoni schodzisz do nas-Maryjo
mijając obojętność na niwie umykającego życia.
Ogarniasz czułym spojrzeniem duszę,
gdzie dobro walczy ze złem
Wspierasz nas każdym paciorkiem
od zadziwienia zwiastowaniem
do zachwytu zmartwychwstaniem
Idziesz tak przez ludzkie zwykłe sprawy
i pociągasz do Siebie tych,
którzy przez paciorki Różańca
widzą się w lustrze własnego sumienia.

Czytania: Jon 1,1-2,1.11; Ps:Jon2,4-8; Łk 10,25-37

O życie wieczne zapytał Jezusa jeden z uczonych w Piśmie. Jakże zwyczajna była odpowiedź Mistrza. On po prostu odwołał się do tradycji, w której wychowany był ów pytający człowiek. Bo oczywiste było, że Bóg dał prawo nie tylko po to by było zapisane i ze starannością przechowywane, ale by stanowiło pomoc w postępowaniu wobec Boga i bliźnich. Czyż Dekalog nie jest oczywisty? 
Uczony w Piśmie zadał drugie pytanie: „A kto jest moim bliźnim?”. Chciał usłyszeć odpowiedź i ją otrzymał. A w zasadzie słuchając Jezusowej opowieści sam sobie odpowiedział, może nawet trochę zawstydzony widząc, że ludzie, którzy z racji urzędu czy funkcji powinni byli okazać pomoc, jednak tego nie uczynili. Kim jest zatem bliźni? Tym, który czyni miłosierdzie. Postać Samarytanina jest bardzo wyraźna: wyciszył wszelkie narodowościowe uprzedzenia, poświęcił swój czas, użyczył swego środka transportu i oddał pod dobrą opiekę nie szczędząc pieniędzy wydanych na pielęgnację i troskę.

Czytania: Ha 1,2-3;2,2-4; Ps 95; 2Tm 1,6-8.13-14; Łk 17,5-10

 „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy….” 
Uczniowie byli świadomi słabości swojej wiary. Sam Jezus nazywał ich ludźmi małej wiary. Starali się o jej wzrost, ale byli jednocześnie świadomi, że to nie zależy od nich. My także staramy się żyć wiarą. Stąd pytamy czasami, co jest wolą Boga w naszym życiu. Nie widząc jednak wielkich wyzwań, lekceważymy wierność w rzeczach drobnych, chcemy narzucić Bogu własną wolę. On dziś przypomina i zachęca, abyśmy ćwiczyli wierność w rzeczach małych, motywowani Jego wolą. Gdy przyjdzie sukces, nie możemy przypisywać chwały samym sobie. Gdy przyjdzie trud walki, nie wolno zapomnieć, że On nas tu postawił i stąd wydostanie. Ofiarujmy samych siebie Bogu i patrzmy, ile miłości wkładamy w każdy nasz czyn. To znak naszej wielkości, która wypływa z wiary.

Czytania: Ba 4,5-12.27-29; Ps 69; Łk 10,17-24

„Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”.
Wiara nie jest wyłączną dziedziną ludzi wykształconych, znaczących w świecie, przywódców religijnych, a nawet proroków. Wiara może zrodzić się w ludziach prostych, odrzuconych i poniżanych. Bo wiara jest darem, rodzi nadzieję, zaufanie i przemianę życia na takie, które podoba się Bogu. Wiara ludzi prostych, przyciąga ludzi do Boga, a wiedza i mądrość zasłania Boga wielu innym. Zbawia wiara, a nie sama wiedza o Bogu, nie zarozumiałość z powodu własnych osiągnięć w pobożności.

Loading...