Czytania: Ml 3,19-20a; Ps 98; 2Tes 3,7-12; Łk 21,5-19
„…ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie”…
Strasznie brzmią słowa dzisiejszej Ewangelii. Trzeba mieć głęboką wiarę, żeby wytrwać przy Bogu, podczas doświadczeń. Ale doświadczenia, które bolą już były i teraz nadal są obecne w naszym życiu. Pewne sprawy zawaliły się a inne, być może, są w trakcie burzenia. Wszystko przemija. Czasem to bardzo boli. Trudno określić do końca – dlaczego?
Jezus mówi: „Nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach”. Kataklizmy, nasze rodzinne czy osobiste dramaty budzą trwogę. W takich doświadczeniach wołanie do Pana jest tym, co pozwoli nie ulec zatrwożeniu. Trwoga będzie, jej nie unikniemy. Niebezpieczeństwem jest zapomnienie o tym, że Pan to przewidział. To, co się dzieje, jest za Jego wiedzą. Największą wartością jest zbawienie człowieka. Taką drogą idziemy. Jedno jest pewne: „nie zawiodą się ci, którzy ufają Panu”. I w zaufaniu jest nasza siła na chwile, w których Pan nie będzie dawał nam odczucia swojej obecności
Czytania: Mdr 18,14-16;19,6-9; Ps 105; Łk 18,1-8
„Jezus powiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać”
Wytrwałość to nie to samo co uporczywa prośba, to postawa bycia na modlitwie w każdych okolicznościach życia. Modlitwa wytrwała w dobrym nastroju, w radości serca, nie pozwoli zachwycić się chwilą łaski ale każe trwać w dziękczynieniu, by „radość była pełna”. Modlitwa w mroku duszy musi być wytrwała swoją bezradnością, prostotą, zwykłą obecnością, by mroki ustąpiły, by milczenie było wołaniem o dar, o łaskę, o nadzieję. Modlitwa wśród rozproszeń musi być ukazaniem problemu życia, by nastrój dostosować przez uległość, by w zwyczajności dostrzec obecność Boga. Wytrwałość to sposób zachowania, to postawa świadcząca o potrzebie serca, to natarczywość istnienia z Bogiem, dzięki Niemu i dla Niego.
Czytania: Mdr 13,1-9; Ps 19; Łk 17,26-37
Moment ostatecznego przyjścia Jezusa budzi w nas niepokój. Boimy się, bo nie czujemy się gotowi na spotkanie z Chrystusem. Zabiegani, skupieni na tym, co tu i teraz, nie myślimy o wieczności. Gubimy Jezusa, który przychodzi w sakramentach, ludziach i wydarzeniach. Pan przyjdzie nagle i niespodziewanie. W jakim stanie ducha nas zastanie? To w dużej mierze zależy od nas samych. Pomyślmy, co dziś odwraca naszą uwagę od Jezusa? Co stawiamy ponad Boże sprawy? Czy dziś jesteśmy gotowi na to, by być zabranym przez Pana? Gdybyśmy Go kochali i Mu ufali, nie balibyśmy się Jego ostatecznego przyjścia. To grzech, który w nas mieszka, zaciemnia nam obraz Boga i każe żyć w lęku i strachu. Nie wiemy, jak będzie wyglądała paruzja, ale nie dajmy się zastraszyć. Skupmy się raczej na naszej relacji z Jezusem. On zawsze daje pokój. Lęk jest domeną złego. Bądźmy zawsze gotowi, by przejść do drugiego, innego życia. Każdy dzień przeżywajmy, jakby był ostatnim, a wtedy nigdy go nie zmarnujemy.
Czytania: Mdr 7,22-8,1; Ps 119; Łk 17,20-25
Kiedy przyjdzie Królestwo Boże? Faryzeusze pytali, a przecież to oni mieli najwięcej danych ku temu, aby rozpoznać w Jezusie obecność Boga. Ich formacja religijna powinna dać im narzędzia, aby rozpoznać obecność Mesjasza. A jednak pozostali ślepi. Jezus im odpowiada: „królestwo Boże pośród was jest”. To w Osobie Chrystusa Królestwo Boże zstąpiło na ziemię i jest pośród nas . Królestwo Boże pozostaje niedostrzegalne dla tych, którzy są ślepi, którzy nie potrafią czytać Bożych znaków, bo domagają się takich znaków, które ich zdaniem są właściwe. Człowieczeństwo Jezusa, Jego życie, słowa, czyny, śmierć i zmartwychwstanie to jest droga, po której idzie do nas Bóg, Jego miłość i zbawienie.
Czytania: Mdr 6,1-11; Ps 82; Łk 17,11-19
Spośród dziesięciu, będących przedmiotem społecznego wykluczenia, trędowatych to właśnie mieszkaniec Samarii pozytywnie wyróżnia się na tle swych towarzyszy w nieszczęściu. Jako jedyny potrafi oderwać się i od swej płynącej z uzdrowienia radości, i od mechanicznego wykonania wiążącego się z nim polecenia Jezusa: „idźcie i pokażcie się kapłanom”. Oderwać się, by zatrzymać się choć na chwilę, a w płynącej z tego zatrzymania refleksji znaleźć nie tylko motywację do podziękowania swemu Uzdrowicielowi, ale i podstawę do głębszych przemyśleń nakazujących mu wychwalanie prawdziwego sprawcy cudu – Boga. Warto tu jednak zauważyć, że pomimo zupełnie różnego późniejszego zachowania, wszyscy bohaterowie dzisiejszej opowieści zdali ten swoisty test wiary, jakim było ich oczyszczenie z trądu. Jezus nie dokonuje ani gestu uzdrowienia, ani też nie wypowiada stosownych do okoliczności słów. Kierując wciąż jeszcze chorych mężczyzn do kapłanów czyni to poniekąd awansem, każąc im podjąć na pozór bezcelowe zadanie, którego ufne wykonanie, choć staje się dla nich wszystkich kluczem do powrotu do fizycznego zdrowia, tylko jednemu przynosi dodatkową duchową korzyść, jaką także i dla każdego człowieka stanowi umiejętność dziękczynienia Bogu i uwielbienia Go za otrzymywane dobra.
Czytania: Mdr 2,23-3,9; Ps 34; Łk 17,7-10
„Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”.
Oczekujemy od innych szczególnego traktowania za to, co jest w sumie naszą powinnością.
Służba, to dawanie z siebie innym tego, co posiadamy jako najcenniejsze. Oczekiwanie na . wdzięczność może prowadzić do skupienia się na sobie samym. Co zrobimy, gdy ktoś nie dostrzeże naszej pracy, wielkiego wysiłku? Czy zrezygnujemy z czynienia tego, co jest potrzebne? Służba jest rozwijaniem samego siebie. Jest trudną drogą uczenia się pokory. Służąc poznajemy naszą motywację, dlaczego robimy to, co robimy. Nie zawsze określone prace będą dawały nam satysfakcję, wnosiły w nasze odczucia przyjemność.
Czytania: Mdr 1,1-7; Ps 139; Łk 17,1-6
„Uważajcie na siebie”
To łagodne i nader wymowne ostrzeżenie Jezusa. Skłonność do grzechu tkwi w każdym człowieku a zło promieniuje czy chce się tego, czy nie.
Do zgorszenia nie jest potrzebna intencja, wystarczy nieostrożność, brak czujności w słowie i czynie. Zło wkrada się do podświadomości nawet gdy człowiek tego nie chce.
Jezus upomina przed zgorszeniem i wyraźnie ukazuje sprawiedliwość, która czeka gorszącego: sprawiedliwość ciężką jak młyński kamień i głęboką jak dno oceanu. Wiara w Boże miłosierdzie jest nadzieją dla gorszycieli i zgorszonych.
Czytania: Ez 47,1-2.8-9.12; Ps 46; 1Kor 3,9b-11.16-17; J 2,13-22
Rocznica poświęcenia Bazyliki Laterańskiej przypomina nam o oddaniu świątyni Bogu, z wyłącznym przeznaczeniem na miejsce kultu. Oznacza to, że od tego wydarzenia użycie jej w innym celu jest profanacją. Znane są nam z historii takie profanacje, gdy zamieniano świątynię na restaurację, browar, koszary, magazyn czy kino. Oprócz tego rodzaju profanacji są jeszcze inne. Coś takiego może mieć miejsce nie tylko pod dachem domu Bożego, ale i w nas samych. W świątyni jerozolimskiej działo się podobnie. Pod pozorem czci Boga uprawiano handel. W tej sytuacji świątynia, która miała służyć Bogu, służyła człowiekowi, i to, co gorsze, w celach zarobkowych.
Jezus jest gorliwy w oczyszczaniu świątyni, żeby służyła wyłącznie chwale Boga i uświęcaniu ludzi. Jeżeli tak gorliwy jest w stosunku do materialnej budowli, to jak bardzo gorliwy musi być w oczyszczaniu tej świątyni, którą jest nasze ciało. Przepędza z niego wszystko, co nie służy chwale Boga i naszemu uświęceniu. Nie bójmy się wpuścić do świątyni swego wnętrza Jezusa z biczem. On nas tym biczem nie uderzy, nie naruszy. On w swojej gorliwości przepędzi daleko tylko to, co zanieczyszcza tę piękną świątynię, którą jesteśmy, świątynię zbudowaną rękami miłującego Boga.
Czytania: Rz 16,3-9.16.22-27; Ps 145; Łk 16,9-15
Nie możecie służyć Bogu i mamonie” – to bardzo jasne i zdecydowane słowa Jezusa, które nadają właściwy kierunek naszemu życiu. Każdego dnia musimy dokonywać podstawowego i właściwego wyboru. Człowiek musi wybrać: albo chce służyć Bogu, albo mamonie. Przypomniał nam to kiedyś św. Jan Paweł II, że „bałwochwalczy stosunek do mamony, czyli pieniędzy, jest nie do pogodzenia ze służbą Bogu”. Musimy zawsze pamiętać, że gdy używamy dóbr tego świata, mamy tak to czynić, aby przyczyniało się to do naszego zbawienia. Musimy też pamiętać, że dobra doczesne mają mniejszą wartość, są przemijające i gdy człowiek dobiega kresu swojego ziemskiego życia, nie zabiera ich ze sobą, nie są one już mu potrzebne. Natomiast służba Bogu przypomina nam o dobrach duchowych. To te dobra prowadzą nas do życia wiecznego i towarzyszą człowiekowi w wieczności. Dlatego człowiek musi dokonywać mądrych i właściwych wyborów, by bezmyślnie nie zmarnować życia przez sprowadzanie go jedynie do wymiarów doczesności i dóbr tego świata. Trzeba nam umieć zadbać o dobra wieczne, bo kiedy człowiek zaczyna w swoim życiu zwracać większą uwagę na bogactwa, na dobra tego świata, to trudniej mu zwracać się do Boga.
Czytania: Rz 15,14-21; Ps 98; Łk 16,1-8
Pochwała ze strony Jezusa nieuczciwego zarządcy wydaje się być dziwna. Jak można pochwalić człowieka, który przywłaszcza sobie bezprawnie dobra innych i pozyskuje sobie przyjaciół kosztem właściciela? Jeśli przyjrzymy się uważniej, zorientujemy się, że nie została pochwalona sama postawa zarządcy, ale tylko jego przezorność. Zrozumiał on właściwie sytuację, przemyślał uważnie, jakie kroki są konieczne, i zadziałał szybko i zdecydowanie. Nie czynił sobie żadnych złudzeń i nie miał ani chwili wahania. Dopóki posiada jeszcze jakieś możliwości działania, stara się zapewnić sobie środki do życia i mieszkanie na ten czas, kiedy będzie już zwolniony. Zarządca, wybiera sposób wyjścia z tej trudnej sytuacji, poprzez drugiego człowieka. Dotąd prawie nie zauważał ich istnienia, myślał tylko o sobie i o swoich interesach. Teraz odkrywa wartość przyjaźni. Ocalenie siebie dokonuje się przez otwarcie na innych. I właśnie ta jego zapobiegliwość, otwartość na drugiego człowieka, zostaje pochwalona, a nie sposoby, których używa, aby zapewnić sobie przyszłość.
